Efektowny nokaut, jaki zafundował zawodnik Punchera Wrocław Michał Turyński Tomaszowi Klimiukowi z Humana Białystok, był pięknym ukoronowaniem mistrzostw Polski w kickboksingu w formule K1, w których dominowali wrocławianie. Najlepszą ekipą był właśnie Puncher, którego trenerem jest Tomasz Skrzypek.
- Tomek wcześniejsze walki skończył przed czasem kolanami, więc obawiałem się tej jego broni. Ale pierwsze uderzenie kolanem, które weszło, było moje. Nawet je sobie trochę rozwaliłem - opowiadał o walce Turyński. Już taka akcja przystopowała zapędy białostoczanina, a potem było jeszcze lepiej. Efektownie walczący Turyński przez wszystkie trzy rundy dominował, stosując zarówno techniki nożne jak i ręczne. A wszystko zakończył ciosem z lewej, po którym rywal nie był w staniem kontynuować pojedynku. - Udało mi się po raz czwarty z rzędu zostać mistrzem Polski w najcięższej kategorii, czego chyba jeszcze nikt nie dokonał. Cieszę się tym bardziej, że zdarzyło się to u siebie i udało mi się efektownie zakończyć walkę, chociaż Tomek postawił mi wysoko poprzeczkę â€- mówił wrocławianin.
Postraszył Wacha i znokautował Malujdę
Turyński zawsze bardzo dobrze stosował techniki nożne, co jest niewątpliwą zasługą Tomasza Skrzypka, lecz ostatnio bardzo poprawił swoje umiejętności bokserskie, dzięki treningom z Piotrem Szypulskim. €“ - Sparował z Mariuszem Wachem i „Wiking” bał się siły jego ciosu. Dwukrotnie także na sparingach znokautował czołowego polskiego superciężkiego Mateusza Malujdę. Gdyby zechciał postawić na boks, mógłby nawet już teraz zostać mistrzem Polski, a może i powalczyć o wyjazd na igrzyska do Rio de Janeiro. Jako pięściarz - chwalił swojego podopiecznego Szypulski.
Sam zawodnik także czuje, że zrobił postępy. - Przepracowałem dużo boksersko z trenerem Szypulskim i wychodzi to pięknie. Z trenerem Skrzypkiem jak zawsze ćwiczę uderzenia nogami. Wszystko połączyliśmy w spójną całość - przekonuje Turyński.
Żółw nie wstaje
Wrocławski wojownik nie zamierza porzucić kickboksingu i zająć się popularnym ostatnio MMA. - Nie zamierzam się rozdrabniać. Miałem już taki akcencik z MMA w amatorskiej lidze i przegrałem z doświadczonym zawodnikiem. I w tej formie sztuk walki nigdy mnie będę. Zapasy to jest inna dyscyplina. Trzeba by było ćwiczyć walkę w parterze, niestety kosztem stójki, która jest moim królestwem. A w MMA będę przegrywał z zapaśnikami. To jest taka teoria żółwia. Jak się przewróci na skorupę, to już ciężko jest wstać - mówi Turyński.
Ozłocony Fighter
Także pozostali zawodnicy Fightera spisali się bardzo dobrze. Startowało ich siedmioro i wszyscy zdobyli medale. Mistrzami zostali: Agata Warzybok, Róża Gumienna i Marcin Kret. Złoto powinien także zdobyć najmłodszy finalista 18-letni Krystian Bernatowicz, jednak w trzecim starciu złamał kość śródstopia i nie mógł dokończyć pojedynku. -€“ Tak naprawdę nie wygrałem tej walki uczciwie i z duchem fair play - przyznał jego zwycięzca Paweł Stępniewski z Palestry Warszawa.
Nie udało się wygrać finałowych walk: Małgorzacie Dymus i Radosławowi Rydzewskiemu. Ich rywale: Iwona Nieroda i Dawid Kasperski okazali się trochę lepsi i zasłużenie zwyciężyli.
Dolnośląscy mocarze
Jednak nie tylko zawodnicy Fightera sprawili radość wrocławskim i dolnośląskim kibicom. O świetnie walczącym Dawidzie Kasperskim z wrocławskiego Punchera już wspomnieliśmy. Z kolei utytułowana Paulina Bieć z prowadzonego przez znanego wojownika Rafała Petertila klubu Gym Fight Wrocław przez trzy rundy demolowała ambitną Kamilę Gębską. Paulina wygrała zdecydowanie, chociaż w trzeciej rundzie otrzymała od sędziego ostrzeżenie. - No to teraz zabije rywalkę -€“ dało się słyszeć z trybun. Nic strasznego się jednak nie stało, chociaż przewaga Pauliny była przygniatająca.
Świetną końcówkę swojej walki zademonstrował zawodnik Olimpu Legnica Paweł Biszczak. - Walczyliśmy ze sobą po raz czwarty, lecz tym razem rywal zaskoczył mnie swoją agresją - powiedział legniczanin. Jeszcze bardziej zaskoczony był nie tylko Biszczak, gdy spiker Andrzej Gliniak jako zwycięzcę ogłosił Michała Ronkiewicza, chociaż tablica wyników pokazywała co innego. - Wygrał oczywiście Biszczak, a to błąd początkującego anouncera - stwierdził wręczający medale wiceprezes Polskiego Związku Kickboksingu Gerard Zdziarski. Widownia wybuchnęła śmiechem z czym nie bardzo mógł się pogodzić spiker znany z meczów piłkarskiego Śląska i z tego, że jest bardzo czuły na swym punkcie.
Ogólnie jednak było sympatycznie, a walki stały na wysokim poziomie, co potwierdza słuszność włączenia kickboxingu do programu World Games 2017. Wrocławscy kibice będą mieli co oglądać i z pewnością z czego się cieszyć. Wrocław to potęga w tej dyscyplinie sportu.
Andrzej Lewandowski