Bardzo blisko sprawienia niespodzianki w Zielonej Górze byli koszykarze Śląska Wrocław. Podopieczni trenera Jerzego Chudeusza przegrali z aktualnym mistrzem Polski, Stelmetem, dopiero po dogrywce 69:81.
Wrocławianie doprowadzili do dogrywki dzięki skutecznej grze w końcówce Paula Millera. Amerykański środkowy wykorzystywał podania Adriana Mroczka-Truskowskiego i Danny Gibsona dwukrotnie trafiając do kosza i doprowadzając do remisu 66:66.
Śląsk miał szansę na wygraną w regulaminowym czasie gry, bo rzut Łukasza Koszarka na nieco ponad sekundę do końca meczu utkwił pomiędzy obręczą i tablicą. W tej sytuacji strzałka, która zastępuje rzut sędziowski, wskazywała posiadanie piłki wrocławian. W ostatniej akcji Miller otrzymał piłkę na półdystansie, ale jego rzut był niecelny.
W dogrywce Śląsk był już niestety bezradny. Stelmet w niespełna minutę zdobył sześć punktów, uzyskał bezpieczną przewagę, a wrocławianie nie mogli trafić do kosza, ani przebić się przez szczelną obronę mistrzów Polski. W sumie wrocławianie zdobyli w dodatkowym czasie gry tylko trzy punkty, przy aż 15 „oczkach” gospodarzy meczu.
Niedawni zdobywcy Pucharu Polski musieli radzić sobie w spotkaniu w Zielonej Górze bez Roberta Skibniewskiego, który w finałowym meczu tych rozgrywek doznał kontuzji. O zwycięstwie Stelmetu zadecydował jednak inny czynnik. Vlado Dragicević, który miał nie wystąpić w tym meczu z powodu kontuzji łokcia, pojawił się na parkiecie w trzeciej kwarcie. Środkowy Stelmetu grał siedemnaście minut, ale w tak krótkim czasie zdołał uzbierać 14 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry i notując aż 7 zbiórek.
Kolejny mecz wrocławianie rozegrają w Gdyni 21 lutego. Przeciwnikiem Śląska będzie Asseco Gdynia.
SR/mic
Stelmet Zielona Góra – Śląsk Wrocław 81:69 (21:12, 13:23, 23:14, 9:17, 15:3).
Stelmet: Cel 7, Chanas 7, Hrycaniuk 6, Eyenga 3, Dragicević 14, Brackins 12, Cesnauskis 3, Sroka 6, Zamojski 16, Koszarek 7.
Śląsk: Johnson 10, Sulima 2, Hyży 3, Gibson 14, Malesević 5, Mroczek-Truskowski 3, Parzeński 4, Gabiński 9, Kikowski 7, Miller 10.