Program „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” będzie można oglądać już od 29 sierpnia, w każdy w poniedziałek, o godz. 20:05, w Polsacie.
Oprócz Łukasza Płoszajskiego na parkiecie zobaczymy też inne gwiazdy. Tańczyć będą m.in. modelka Karolina Pisarek, ikona polskiego kolarstwa Maja Włoszczowska, czy detektyw Krzysztof Rutkowski.

Rozmowa z Łukaszem Płoszajskim, wrocławskim aktorem
Masz już przyszykowane miejsce na kominku na Kryształową Kulę, trofeum dla zwycięzcy „Tańca z gwiazdami”?Póki co i kominek w domu, i kryształowa kula, są w sferze marzeń. Ten program jest tak nieprzewidywalny, że nie chcę prorokować kto go wygra.
Skąd pomysł, żeby wziąć udział w „Tańcu z gwiazdami”?Przyznam szczerze, że propozycja żeby wziąć udział w tym show padała wielokrotnie i przez ostatnie lata odmawiałem z wielu powodów. Teraz czuję, że to odpowiedni moment. Mam dużo energii, chęci do nauki, czasu żeby sprostać wielogodzinnym treningom i bardzo chcę się nauczyć tańczyć oraz zmierzyć z samym sobą. Podchodzę też do tego jak do wygranego castingu na tancerza. Niedługo się okaże jak udało mi się przygotować do tej roli.
Lubisz tańczyć? Jesteś królem parkietu?Lubię się bawić i zdarzało mi się na licznych imprezach być królem parkietu, ale komu z nas się tak nie zdarzało. Nigdy jednak nie uczęszczałem do żadnej szkoły tańca.
Jaki jest twój ulubiony taniec?Tango.
Taniec z gwiazdami to nie tylko efekt końcowy, który możemy zobaczyć w TV. To także wyczerpujące treningi, ciężka praca…Tak. Cały sierpień ćwiczymy po wiele godzin dziennie. Jest to nie tylko trening tańca, ale także trening siłowy i wydolnościowy. To również nauka gracji, postawy, poruszania się, jednym słowem skrupulatny trening całego ciała i panowania nad nim. Później, między odcinkami, mamy tylko sześć dni na przygotowanie konkretnego występu więc to naprawdę szkołą tańca w trybie superturbo.

Jak ci się współpracuje z twoją partnerką z parkietu-trenerką? Jak się dogadujecie? Czy jest ostrym trenerem?Wiktoria Omyła jest cudowna i uwielbiam kiedy na mnie krzyczy. Nie dlatego, że jestem masochistą, tylko ona robi to naprawdę uroczo. Jestem z całego serca wdzięczny, że Wiktorii tak zależy żeby nauczyć mnie tego, co sama potrafi wyśmienicie. To mistrzyni Polski i wicemistrzyni świata z S klasą w standardzie i łacinie. Na treningach panuje cudowna atmosfera, bo od samego początku się polubiliśmy i nadajemy na tych samych falach.
Jesteś człowiekiem-orkiestrą: grasz w serialu, w teatrze, jesteś mentalistą, który prowadzi show „Haker umysłu”. Teraz „Taniec z gwiazdami” – doba nie jest dla ciebie za krótka?Ja po prostu jestem świetnie zorganizowany i żyję z kalendarzem w dłoni. Z racji jednak moich zobowiązań przed pierwszym odcinkiem „Tańca”, czeka mnie rzeczywiście tytaniczne zadanie. Pobudki o 4 rano, dwa loty codziennie Wrocław-Warszawa-Wrocław: żeby uczestniczyć w próbach generalnych przed transmisją Live, a wieczorem zagrać spektakl we Wrocławskim Teatrze Komedia. I tak przez trzy dni pod rząd. Nie mówię o tym, żeby się użalać nad sobą, tylko żeby czytelnicy zrozumieli kulisy mojej pracy, bo o tym rzadko się opowiada.
Razem z tobą na parkiecie zobaczymy też inne gwiazdy. W kim widzisz największe „zagrożenie”? Kto świetnie tańczy? Komuś kibicujesz?Każdy z nas ma do wykonania olbrzymią pracę na treningach. Komuś mogą się ładnie ruszać biodra, ale okazuje się potem, że ma olbrzymi problem z trzymaniem ramy. W każdym razie mogę śmiało powiedzieć, że to uczestnicy z super energią i bardzo się lubimy. Zdarza nam się tańczyć także po treningach. Kibicuję wszystkim, niech wygra najlepszy.

A jak na twój udział w „Tańcu z gwiazdami” zareagowali najbliżsi? Rodzina? Przyjaciele?Moja rodzina od lat mówiła: „idź tam koniecznie” więc bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się spełnić ich marzenie. Przyjaciele też mi kibicują i o dziwo, oni wszyscy są w stanie sobie wyobrazić jak trudny jest taniec i ile pracy i siły muszę w to włożyć. Ja prawdę mówiąc, zanim trafiłem w ręce Wiktorii Omyły, nie zdawałem sobie z tego takiej sprawy.
Rozmawiał Robert Migdał