52-letni Kostiantyn Fartushnyi jest zawodowym wojskowym, czołgistą. W maju 2022 r. w Charkowie wraz z załogą brał udział w kontrataku na Rosjan. W mieście z wnętrza czołgu widoczność jest ograniczona, dlatego Kostiantyn szedł przodem i wskazywał cele. Wtedy nastąpił na minę przeciwpiechotną.
- Prawa stopa była w strzępach. Patrzyłem na swoje rozerwane mięśnie i ścięgna, kości i żyły, z których lała się krew. Nogawka w drugiej nodze także była cała zakrwawiona - opowiada żołnierz. - Sanitariusze na miejscu opatrzyli rozerwaną stopę. Z goleni łyżką zeskrobywali przypaloną skórę i polewali wodą z kranu.
Najpierw Fartushnyi trafił do szpitala wojskowego w Połtawie, gdzie amputowano prawą stopę. W tej samej nodze był również złamany piszczel. W lewej nodze miał rozległą ranę z ubytkiem i zapalaniem kości piszczelowej.

W sierpniu 2022 r. trafił do Wrocławia, do 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego. Leczeniem ukraińskiego oficera zajmuje się zespół specjalistów pod kierunkiem ppłk dr. Jacka Słysza z Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu.
Dr Słysz podkreśla, że czołgista już w Ukrainie był bardzo dobrze leczony. - Tamtejsi lekarze stosują wszystkie nowoczesne techniki, które myśmy wykorzystywali w Iraku i w Afganistanie - mówi wrocławski chirurg, który brał udział w aż sześciu misjach wojskowych.
Leczenie: trening cierpliwości
Specjaliści ze szpitala wojskowego leczenie ukraińskiego żołnierza podzieli na kilka etapów:
- najpierw usprawnili kolano. Duży zewnętrzny stabilizator zamienili na taki, który obejmował podudzie;
- następny zabieg trwał kilka godzin i wymagał udziału wielu specjalistów. Dr Słysz wylicza: - Przeprowadziliśmy stabilizację kości piszczelowej, dokonaliśmy przeszczepu materiału kościozastępczego oraz przeszczepu, który miał za zadanie pokryć rozległy ubytek tkanek miękkich. Do tego wykonaliśmy przeszczep skóry;

- teraz największym problemem jest zapalenie w obrębie kości piszczelowej. Niedawno lekarze wykonali kolejny zabieg oczyszczenia ubytku kostnego i wprowadzania kolejnego fragmentu materiału zastępującego kość, wraz z nośnikiem antybiotyku;
- w międzyczasie wygoiła się złamana piszczel w prawnej nodze. To pozwoliło na przymiarki protezy i przygotowanie pacjenta do postawienia na nogi. Zakup protezy finansuje fundacja, która pomaga w opiece nad rannymi żołnierzami ukraińskimi.
Mężczyzna jest intensywnie rehabilitowany. Szpital kupił specjalistyczny sprzęt bardzo przydatny w ćwiczeniach nad wzmocnieniem i usprawnieniem kończyn.
Kostiantyn Fartushnyi: - Jestem bardzo wdzięczny lekarzom za opiekę i starania, lecz to wszystko strasznie długo trwa. Dostaję dużo leków i preparatów, które bardzo by się przydały dla rannych na froncie.
Chcę na front i bić orków
Kostiantyn Fartushnyi pochodzi z Charkowa, gdzie mieszkał z żoną i dziećmi. Jak wielu tamtejszych Ukraińców na co dzień rozmawiali po rosyjsku. - Od ataku Rosji ten język dla mnie przestał istnieć - mówi, lecz zdarza mu się jeszcze przekląć po rosyjsku.
Rodzinę natychmiast wysłał za granicę, sam ruszył na front. Jest dumny z udziału w bitwach i starciach, w których zginęło wielu Rosjan. - Chcę jak najszybciej wrócić do Ukrainy i walczyć z orkami - mówi twardo mężczyzna.
Dr Jacek Słysz: - Leczenie tego typu obrażeń wymaga wielu zabiegów i długo trwa. Zapowiedziałem mu to od razu, kiedy tu trafił. U nas spędzi jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Wiem, że bardzo chce wrócić do Ukrainy i mimo braku kończyny, chce znowu wsiadać do czołgu i jechać na front.