wroclaw.pl strona główna

UWAGA! Ryanair zmieni wymiary podręcznego bagażu bezpłatnego

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne Informacje
  4. Moda, uroda, zakupy, hobby
  5. No to po tłuściochu!

Tradycja to rzecz święta – nawet jeśli hołduje tak świeckiemu zwyczajowi, jak folgowanie obżarstwu, co akurat naszej, rodzimej kulturze obce nie jest. 

Dlatego zjedzenie jednego „marnego” pączucha albo mizernej garstki chrustu vel faworków w ostatni tydzień karnawału to jest jak najbardziej uzasadniona czynność, choć z niegdysiejszym zapustowym objadaniem się wiele wspólnego już nie ma. Dawniej „tłuste” biesiadowanie ciągnęło się przecież przez kilka dni i nie kończyło wcześniej niż we wtorek przed Popielcem. Najadłszy się więc po uszy, i napiwszy przy okazji obowiązkowo, człowiek naprawdę wiedział, za jakie grzechy pości, i już bez mrugnięcia okiem mógł zachować pokutną wstrzemięźliwość do Wielkiej Nocy.

 

fot. cymes.suwalki.pl

 

Dziś po rozpustnym kalorycznie tłustym czwartku najbardziej w piersi biją się niewiasty, zwłaszcza te żyjące w codziennej komitywie z listkiem sałaty, kalkulując, co im się w ramach odwyku najlepiej opłaca: półgodzinny bieg z prędkością 11 km/h, godzinne pływanie kajakiem, dwugodzinne malowanie ścian czy czterogodzinne dzierganie na drutach. A to „pokuta” tylko po zjedzeniu jednego pączka! Strach pomyśleć, co wyprawiają te kobiety po zjedzeniu 2,5 szt. – bo tyle statystycznie wypada na głowę każdego Polaka w czasie tłustoczwartkowych ekscesów!

fot. sumarex.pl

 

Dietetycy ostrzegają, że pączkowe przedawkowanie (faworków już nie licząc) może być opłakane w skutkach. Ale czy naprawdę taki diabeł straszny? Sympatyczny nadziany pączuś, zależnie od tego, czy polukrowany czy tylko przysypany cukrowym pudrem, to jakieś średnio licząc 300 kalorii. I tak naprawdę żaden z niego „zawodnik”, bo – znów odwołując się do staropolskich czasów – kudy mu do pulchnych przodków napakowanych słoniną, boczkiem czy innym mięsiwem? Takie to bowiem zapustowe pączki drzewiej bywały! I nikt szukać w ich wnętrzu nadzienia szkłem powiększającym nie musiał, a dziś – i owszem, zdarza się, że róży, marmolady, czekolady itp. słodkości w drożdżowych bebechach ze świecą szukać. A „zdrowe” pączki powinny – zwłaszcza te zdecydowanie najlepsze: z różą – słodkim farszem ociekać i już.

fot. sklep.blikle.pl

Kto zaś się obawia, że 27 lutego (tłusty czwartek to święto ruchome, wypadające zawsze w ostatni czwartek karnawału, i zależy od daty świąt wielkanocnych. Śledzika, czyli ostatni dzień karnawału, będziemy mieć 4 marca), nie trafi w detalu na wyśmienite pączki, niech wstąpi na Nadodrze po tradycyjne, lwowsko-wrocławskie, smażone zgodnie z przedwojenną recepturą (więcej informacji na naszym portalu: tutaj) albo zrobi je sobie sam. Przepis na „babcine” można zgapić choćby tutaj (nowicjuszy w tym dziele zachęcam jednak do powierzenia go bardziej doświadczonym rękom w rodzinie).

Na żywo można tę czynność zobaczyć tu:

 

Wolicie faworki? Oto prezentacja:

Pamiętajmy (zwłaszcza wszyscy przesądni), jeśli w tłusty czwartek nie zjemy ani jednego pączka, do końca roku będzie się nam kiepsko wiodło. No to po całym!

Małgorzata Wieliczko

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama