Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Mateusz Waligóra to specjalista od wypraw ekstremalnych. Jako pierwszy człowiek w historii przeszedł samotnie, bez wsparcia z zewnątrz, mongolską część Pustyni Gobi. Pokonał też piechotą norweski płaskowyż Hardangervidda i szlak Wisły. W połowie listopada wyruszył samotnie na podbój bieguna południowego. Marsz rozpoczął w zatoce Hercules Inlet na brzegu lodowca szelfowego Ronna, w pobliżu Gór Ellsworth.
„Jestem w Hercules Inlet. Przeszedłem ponad 4 km. Sanie potwornie ciężkie. Chmury, raczej ponuro. Jest bardzo zimno. W Union Glacier rano było - 24, a zazwyczaj o tej porze jest - 15. Jutro zaczynam duże podejście. Będzie ciężko” – napisał podróżnik w SMS-ie po pierwszym dniu wyprawy.
Whiteout, czyli niebezpieczna, biała ciemność
W kolejnych relacjach przywołał whiteout, czyli tzw. białą ciemność, która towarzyszy mu na Antarktydzie każdego dnia.

Czwartego dnia wyprawy podróżnik napisał o tęsknocie za ciepłym domem i bliskimi. Później o zmaganiach z wiatrem i przenikliwym mrozem.
Mateusz Waligóra: „Czy ja naprawdę idę na nartach przez Antarktydę?”
Szóstego dnia wyprawy na biegun południowy podróżnik nie owijał w bawełnę:
„Zimno. Nie. To za mało dosadne. P**dzi zdrowo! Nie poddaję się pomimo tego, że warstwy lodu pokrywają kolejne warstwy mojej odzieży. Przesuwam narty wytrwale starając się uciec myślami gdziekolwiek. Uciekam w myśli polarników złotej epoki. Ku mojemu zaskoczeniu po raz pierwszy identyfikuję się ze słowami Roberta Falcona Scotta: <
Na szczęście w drugiej połowie dnia wiatr ustał i zrobiło się pięknie. „Narty tną zastrugi (bruzdy na powierzchni pokrywy śnieżnej utworzone przez wiatr - red.). Niech mnie ktoś nareszcie uszczypnie. Czy ja naprawdę idę na nartach przez Antarktydę? To nie sen”.
Wrocławianin jest w drodze na biegun od 10 dni. Nie spotkał jeszcze niedźwiedzi polarnych, ale - jak podkreśla - jest czujny. „Wiadomo: oczy dookoła głowy" – napisał w SMS-ie.
Trzymamy kciuki na naszego podróżnika. Więcej informacji wkrótce.