Krzysztof Pełech i przyjaciele
Tytuł krążka – „Not Alone” – może być odczytywany wieloznacznie. Po pierwsze, jest nawiązaniem do towarzyszących wrocławskiemu gitarzyście gości. Dzięki nim solista nie pozostaje sam, ale muzykuje w familiarnym gronie, bo z większością zaproszonych artystów łączy go serdeczna przyjaźń. „Not Alone” może być także odczytywane jako swoisty komentarz do festiwalu Gitara + (czyli gitara plus inne instrumenty), któremu od lat szefuje Krzysztof Pełech. Świadomie zainicjował imprezę, podczas której gitarzyści pojawiają się na scenie w otoczeniu innych instrumentalistów (a więc nie samotnie). Jest wreszcie ostatnia możliwość interpretacji tytułu. Wspomnieniowa. W ciągu ostatnich czterech lat wrocławskie środowisko gitarowe straciło dwóch znakomitych artystów – Marka Długosza i Jaremę Klicha, z którymi Krzysztof Pełech koncertował, nagrywał płyty, przyjaźnił się. Trudno uniknąć wrażenia, że choćby refleksyjna „Aria” Milana Tesařa zagrana wspólnie z Markiem Napiórkowskim to rodzaj pięknego wspomnienia o tych, którzy odeszli. Dobrze, że Krzysztof Pełech nie pozostał w studiu nagrań sam, ale w najlepszym towarzystwie.
Muzyka słońcem podszyta
Wśród dziesięciu utworów, jakie znalazły na krążku większość to muzyka z południowej Ameryki, bądź inspirowana klimatem gitarowym, charakterystycznymi rytmami, kolorytem. Uległ jej nawet L.U.C. i jego oraz Krzysztofa Pełecha hiphopowa piosenka „O karuzeli życia” ma wyraźnie słoneczny akompaniament, wyraźnie spodobał się Markowi Wińskiemu, bo jego „Soledad” (z fantastycznym suportem pianisty Kuby Płużka i samego kompozytora) wyrosła z fascynacji tango nuevo. Zaczyna się jak fragment ścieżki dźwiękowej z filmu "Insider" napisanej przez Pietera Bourke'a i Lisę Gerrard, kończy równie tajemniczo.
Jest tu także kultowe „Libertango” Astora Piazzolli z triem marzeń pod wodzą Joscho Stephana, nazywanego jednym z najszybszych gitarzystów świata (ale zawsze w dobrym, wirtuozowskim stylu) i z udziałem zwłaszcza skrzypka Sebastiana Reimanna, który kantylenę gra przeszywająco i z jaką śpiewnością. Z mistrzem fingerstyle, Tommym Emmanuelem wybrzmiewa „Danza Brasilera” Jorge Morela, który kiedyś, podobnie jak Emmanuel, był gościem festiwalu Gitara +. Marek Napiórkowski towarzyszy w dwóch pięknych kompozycjach – wspomnianej poruszającej „Arii” oraz legendarnej „Cavatinie” z filmu „Łowca jeleni” (warto posłuchać, bo główny temat jest świetnie rozwijany). Ale utworem, który może zaistnieć swobodnie w radiu i stać się przebojem nadchodzącej jesieni jest „Dom bez ciebie (Nada)”, piosenka znaleziona przez Krzysztofa Pełecha podczas jednej z jego podróży, a nagrana w polskiej wersji z Natalią Grosiak. Jej ciepły głos idealnie współgra z akompaniamentem gitary. Może pomysł na cały wspólny album nie byłby taki na wyrost?
Magdalena Talik